OSWiA 2019 Festiwal
Relacja z Ogólnopolskiego Salonu Win i Alkoholi 2019 w Warszawie
Różnorakich wydarzeń, festiwali, eventów jest w naszym kraju co niemiara. Spotkania fanów drogich zegarków, zdrowego jedzenia czy starych samochodów. Festiwal zupy ramen czy burgerów. Do wyboru, do koloru. Dla wielbicieli alkoholi też się „coś” znajdzie – są festiwale piwa, rumu, no i oczywiście whisky. Tych ostatnich, rzecz jasna, staram się nie opuszczać. Już kolejny raz wziąłem więc udział w Ogólnopolskim Salonie Win i Alkoholi. To dwudniowa impreza w Warszawie plus jednodniowy dzień bonusowy w Katowicach. Ja zawitałem tam drugiego dnia („Alkohole mocne”). No to wbijam na festiwal.
OSWiA to nie jest wydarzenie z ogromnym spędem wystawców i odwiedzających. Około 40 stanowisk, na których znaleźć można chyba cały przegląd mocnych alkoholi – wódki, rumy, brandy i inne winiaki, whiskey, burbony, no i oczywiście whisky. Od hiszpańskiej wódki z ziemniaków aż po litewskie miody pitne i ziołowe nalewki. Zaczynając od irlandzkiej czy amerykańskiej whiskey, poprzez szkocką single malt, na japońskiej czy indyjskiej whisky skończywszy.
Festiwal-love cudeńka
Nie da się opisać wszystkiego, co udało mi się spróbować (wszystko w małych ilościach, rzecz jasna!). Niektóre ze spirytualiów były zachęcające, inne skutecznie mnie odrzuciły. Chyba nigdy nie zostanę fanem calvadosu, za to przed rumami widzę dużą przyszłość 😉 . To co przykłuło moją uwagę najmocniej, to bez wątpienia te butelki:
Glenallachie 13yo 2006 Ralfy
Wyróżnikami tej whisky jest kilka rzeczy. Po pierwsze – destylat Glenallachie, nad jakością którego czuwa szanowany Billy Walker (to ten Pan od sukcesu Glendronach 😉 kiedyśtam ). Następnie – beczka, użyto tu dużej beki typu Pipe (albo inaczej Port Pipe) oczywiście po porto. No i jeszcze jedno, a właściwie jeden – Ralfy. Osobowość w świecie whisky bloggerów (vloggerów). Ta whisky powstała z okazji 10 rocznicy istnienia tej kopalni wiedzy o whisky. Mamy tu więc whisky single cask w mocy 59.9% alko (oczywiście cask strength), z beczki uzyskano 890 butelek. Ta single malt ma piękną, różowo-łosiosową barwę. W zapachu mocno owocowa (przede wszystkim jagody, krwiste pomarańcze), z delikatnym aromatem słodu, zboża, płatków do mleka. Smak jest mięsity, intensywny. Dominują słodkie owoce, ale też czekolada z rodzynkami. Pieprzne wykończenie smaku przechodzi w dłuuuugi, słodki finisz. Przyjemna, owocowa whisky.
Benriach 7yo 2012 Peated
Region Speyside nie kojarzy się z torfowymi whisky, prawda? To nie to, co potworne Islay. A jednak… Młodziutka Benriach 7yo wydestylowana w 2012 roku swój żywot spędziła w beczce virgin oak. Destylat trafił następnie do 286 butelek, oczywiście w mocy beczki – 61,2% alk. W zapachu mamy atak torfu i świeżych, nieco cierpkich owoców (jakieś cytrusiki, młode wiśnie). Co ciekawe, przy tej mocy i przy młodym wieku w ogóle nie czuć alkoholu. Torf jest bardzo przyjemny, ziemisty, jakieś palone patyki w ognisku. Smak – znowu ognisko! Do tego przyjemna słodycz owoców, trochę wanilii. Bardzo przyjmnie i długo trwa to jeszcze na podniebieniu i w gardziołku. Jak na taką młódkę, to naprawdę sztos!! Torfowa speysiderka od Benriach godna polecenia.
Kilkerran 15yo Fino Cask
Niestety, w ferworze degustacji nie zrobiłem zdjęcia butelki. Na festiwalu zagościła bowiem whisky, która jeszcze nie jest rozlewana. Whisky Kilkerran 15yo piliśmy więc ze zwykłej butelki, napełnionej w gorzelni i przywiezionej specjalnie na festiwal. Będzie to bowiem edycja specjalna i bardzo mocno limitowana 😥 . Na 15-lecie destylarnia wypuści edycje z 5 różnych beczek, na 16 wybranych rynków. Szczegóły można zobaczyć na załączonej grafice. Polsce przypadła whisky z beczki po sherry fino. Whisky, która przyjedzie do Polski jest… no cóż, zaje…..fajna! Ja generalnie lubię rzeczy z Campbeltown, a ta whisky Kilkerran mnie urzekła. Jest zaskakująco ciemna jak na sherry fino. W zapachu czuć duszone owoce, maggi, trochę morza. Jest też może nawet nieco metaliczna. Dalej w smaku mamy czerwone owoce, sól morską, trochę cierpkości i wytrawności. No i do tego długaśny finisz. I teraz najważniejsze – co tu zrobić, żeby ją zdobyć??!??!?! Piękna sprawa, piękna!!
Hampden Great House Rum
Rumy marki Hampden były odkryciem wiosennej edycji Whisky&Friends. Te cuda z Jamajki zaskoczyły niesamowitym aromatem nie tyle owoców, co kleju budapren, powietrza z materaca i starej dętki. Tak, wiem co piszę! Tak, jestem trzeźwy. Wersja Hampden Overproof o mocy 60% była (i jest, bo wciąż można to kupić) dozaniem jedynym w swoim rodzaju. Swoją „inność” ten rum zawdzięcza m.in. destylacji w alembikach. Na OSWiA obecna była dodatkowo edycja Great House Distillery Edition, dostępna jedynie na wybranych rynkach, przy wybranych okazjach. Tak jak przy wersji Hampden Estate mamy tu istną eksplozję zapachów. Mieszanina egzotycznych owoców, kawy, cukru trzcinowego oraz gumy, kleju, środka do czyszczenia mebli czy do nabłyszczania. W smaku słodycz owoców, miodu, dżemu, ciasta z owocami. Takie rumy to ja mogę pić i pić.
Resume. Świetny festiwal, fajowe miejsce, interesujące trunki. Co zaś najważniejsze – świetni ludzie. Gorące pozdrowienia dla organizatorów z firmy M&P, robicie świetną robotę pokazując i edukując, że poza polską tanią gorzałką 😀 są też inne trunki, które warto poznać. Piąteczka dla znajomych wystawców i podziękowania za fantastyczne dram’y. Przy festiwalowych stoiskach miałem przyjemność podegustować i pogadać z whisky celebrytami 😎 Ela – prowadząca Whiskyella, ekipa Zinnejbeczki, czyli Aleksander i Radek oraz godna reprezentacja Whisky My Life w osobie Tomka. Dzięki za fajne spotkanie. Wszystkim zaś podpowiadam – trzymajcie rękę na pulsie, żeby kolejny taki festiwal Was nie ominął. Do zobaczenia za rok!