Oleśnica – degustacja whisky z Islay

Przeczytanie tekstu zajmie Ci ok. 2 min.

Oleśnica degustuje

Degustacja whisky to przyjemna sprawa. Degustacja bardzo smacznych trunków to rzecz wyjątkowo fajna. Takie miłe zdarzenie miało miejsce 22 lutego 2018r. kiedy to zawitałem do uroczego miasta jakim jest Oleśnica, aby w gronie pasjonatów whisky popróbować single malty z Islay.

Jack Pub & Restaurant – klimatyczne miejsce położone w sąsiedztwie starego zamczyska. Rock’n’rollowy klimat, fajnie wyposażony barek – idealne miejsce na spotkanie ze znajomymi. No a cóż może być lepszego do takiego spotkania niż whisky? 🙂

Pora zaczynać

Oleśnica „wystawiła” silną reprezentację do próbowania torfowych potworów z Islay. Gdy wybiła godzina 19 złapaliśmy za kieliszki. No może nie od razu. Najpierw porozmawialiśmy sobie chwilę o tym, co będziemy testować. Degustacja wymaga spokoju, czasu, nie ma potrzeby się spieszyć. Mając jednak przed sobą 5 torfowych whisky, trudno jest się powstrzymać 🙂 Tym bardziej, że zapach dymu i torfu,  jaki się unosił w pomieszczeniu był mocno kuszący. No więc zaczęliśmy…

Pierwszy w zestawie był Bowmore No. 1. Nazwa „No. 1” sugeruje, że beczki, w których leżał destylat, „miały do czynienia” ze słynnym magazynem nr 1. Zapach i smak wskazywały, że po pierwsze mamy do czynienia z beczkami po burbonie, po drugie – z młodą whisky. Lekki torf, krem waniliowy to było dobre wprowadzenie do świata dymu.

Szybko przeszliśmy do „prawdziwego” torfu. Caol Ila 12yo od razu wywołała ochy i achy. W grupie trwała ożywiona dyskusja – czy bardziej czuć dym i popiół czy też morze i wodorosty. Toż to cała Caol Ila 🙂

Degustacja trwała w najlepsze. Następna była Lagavulin 16yo. O ile poprzednia whisky wzbudziła poruszenie, to Laga dużo bardziej podniosła poprzeczkę. Zaskoczenie z połączenia słodyczy płynącej z beczek po sherry i mocnego dymu – długo trwało wąchanie i smakowanie. Destylarnia Lagavulin zyskała pewnie co najmniej kilku nowych fanów.

Ze słodyczy przeskoczyliśmy w inne „zakresy”. Laphroaig Quater Cask – młody, świeży, trochę mniej medyczny niż klasyczna wersja 10yo. Niemniej, Laphroaig to Laphroaig !

Na koniec oczywiście Ardbeg Ten – zwieńczenie całej degustacji. Wiele osób przyszło właśnie dla niego 😉 O dziwo, po wypiciu wcześniej 4 innych „torfów”, Ardbeg nie dał tak intensywnych odczuć jak zazwyczaj.

Po wszystkim trwała ożywiona dyskusja, która z whisky była najlepsza. Jak łatwo się domyślić, nie było jednoznacznego rozstrzygnięcia. Każdy z prezentowanych single malt zyskał zwolenników. W tym cały urok whisky – komuś smakuje lekkość Bowmore, a komuś medyczność Laphroaig 🙂

To była udana degustacja. Oleśnica – pozdrowienia!! I jeszcze raz podziękowania dla właścicieli Jack Pub & Restaurant oraz dla wszystkich uczestników. Slainte mhath !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.