Kilchoman Sanaig – test whisky

Przeczytanie tekstu zajmie Ci ok. 2 min.
whisky_kilchoman_szkocka_krata

Kilchoman Sanaig

Whisky Kilchoman Sanaig

Wśród różnych znanych lub bardzo znanych gorzelni z Islay jest także taka, o której może nie wszyscy słyszeli. Gorzelnia Kilchoman powstała nie tak dawno temu, bo w  roku 2005. Jak na świat whisky to naprawdę młodziutki zakład. To z tej destylarni pochodzi prezentowana whisky single malt Kilchoman Sanaig.

Destylarnia Kilchoman umiejscowiona jest w zachodniej części Islay. Jej otwarcie na początku lat dwutysięcznych było wydarzeniem. Od ponad stu lat w regionie tym nie otworzono żadnego zakładu. Aż nagle pojawiła się gorzelnia Kilchoman. Filozofią firmy jest produkowanie whisky z szacunkiem dla historii i otaczającego środowiska. Stąd też decyzja o wykorzystywaniu lokalnych zasobów jęczmienia czy też słodowanie na miejscu. Oczywiście do suszenia słodu wykorzustuje się torf z Islay przesycony morskim charakterem.

Kilchoman Sanaig nawiązuje nazwą do zatoczki leżącej w zachodniej części wyspy. Whisky ta dojrzewała w dwóch rodzjach beczek: po burbonie oraz po sherry. Butelkowana jest z mocą 46% alk., co oznacza brak filtracji na zimno. Whisky ta nie ma deklaracji wieku (NAS whisky).

Moja opinia o Kilchoman Sanaig

Wzrok: dość jasny złoty

Zapach: boczek/szynka/BBQ, lekki zapach morza, słodycz owocowo-karmelowa

Smak: mocne uderzenie torfu – morskiego i mięsnego, delikatnie owocowo, karmel, czekolada i przyprawy

Finisz: mocno torfowy, dosyć krótki

Cena: 250-350 złotych

Znam osoby, które na Kilchoman reagują dużym sceptycyzmem. Młoda gorzelnia = młody alkohol. Jednakże do mnie jakoś ta destylarnia zwykle przemawiała. Dlatego Kilchoman Sanaig była oczywistym wyborem. Piłem ją „kiedyśtam”, piję właśnie teraz pisząc artykuł.

W nosie uderza od początku mięsno-słony aromat.  Do tego zapach morza. Po chwili pojawia się delikatny zapach słodyczy – trochę owocowy, trochę karmelowy. Mnie kojarzy się to (i to za każdym razem gdy piję Kilchoman Sanaig) z odgazowaną colą. Serio 🙂  Zapach jest zachęcający.

Kilchoman Sanaig w smaku jest dużo prostszy. Po prostu torfowy strzał – bam! To żaden zarzut. Intesywna solanka, dopiero po chwili pojawia się słodycz karmelu i przyprawy (pieprz, imbir). Finisz podąża tym samym śladem i jest przyjemnie długi.

Bardzo fajne połączenie morskiego, słonego torfu, trochę mięsnego i słodyczy owocowo-karmelowej. To tak jakby pić torfową whisky w trakcie rodzinnego grilla, na którym zajada się grillowany boczek polany obficie sosem BBQ. Ten torfowy klimat dopełnianiją owoce, czekolada i karmel.

Gwoli sprawiedliwości – Kilchoman Sanaig to młoda whisky i to czuć, ale nie oznacza to, że jest to whisky „spirytusowa”. Po prostu nie jest to whisky do końca ułożona i poukładana jak np. bogata Lagavulin 16yo.  Dla mnie nie jest to jednak coś dyskwalfikującego, ot taki charakter trunku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.