Tobermory 12yo – test whisky
Whisky Tobermory 12yo
Zorientowałem się, że wśród różnych whisky, które do tej pory pojawiły się na blogu, brakuje jednej, całkiem nowej (jak na 2020 rok). Mowa o Tobermory 12yo. Od razu powiem skąd ta nowość. Otóż, wersja 12-letnia zastąpiła w 2019 roku wcześniej produkowaną podstawkę Tobermory 10yo. „Dziesiątka” była wiele lat temu jedną z pierwszych single malt, które piłem. Od razu przypadła mi do gustu i uwielbienie dla tej gorzelni mi nie minęło (także, a może przede wszystkim do ich torfowych Ledaig). Tak więc gdy zasłyszałem informację o tym, że 10yo znika z rynku byłem delikatnie mówiąc rozczarowany. Co prawda, destylarnia dość szybko poinformowała o swoich planach z wersją 12yo, ale była pewna obawa, czy uda się utrzymać poziom.
Gdy tylko Tobermory 12yo pojawiła się w sklepach, ruszyłem po nią raz-dwa. Klasyczne dojrzewanie w baryłkach ex-burbon plus beczki virgin oak, brak filtracji na zimno i moc 46,3% alk. Do tego wyjątkowy klimat wyspy Mull. Wersja 12-letnia musiała się udać…. Chyba…
Moja opinia o Tobermory 12yo
Wzrok: jasny bursztyn
Zapach: delikatny, słodowo – floralny, wanilia, trochę świeżych, orzeźwiających cytrusów, jabłka z sadu
Smak: owoce i przyprawy, duża dawka wanilii, jabłka, może odrobina karmelu, na końcu pieprz
Finisz: zbieżny z zapachem i smakiem, wanilia i pieprz, które trwają dość długo
Cena: 200-250 złotych
Ci, którzy znają moje whiskowe upodobania wiedzą, że za Tobermory/Ledaig dałbym się pokroić. Ale nie za tą podstawkę. Niestety, werdykt może być tylko jeden. Tobermory 12yo jest słabsza niż jej dziesięcioletnia poprzedniczka. Nie ma w niej zbyt dużo głębi, jest płaska, jednolita, niczym się nie wyróżniająca. Niestety!
Fakt, że wcześniejsza wersja 10yo nie była tytanem skomplikowania i głębi, ale przynajmniej wyróżniała się „czymś” od innych delikatnych, lekko owocowych whisky. W zapachu można było wyczuć nutkę morza, soli morskiej, plaży, wydm. Całość komponowała się fajnie, taka przyjemna daily dram.
Co więc zrobiono z Tobermory 12yo? Moim zdaniem zwyciężył dział marketingu a nie master blender 😉 Ta whisky jest jak dziesiątki innych, mniej lub bardziej delikatnych, mniej lub bardziej owocowych. W ilu opisach można przeczytać „jabłka, wanilia, trochę przypraw”? Takich whisky na rynku jest sporo i tylko nieliczne „czymś” się wyróżniają.
Tobermory 12yo nie wyróżnia się chyba niczym. Jest poprawna, grzeczna, pijalna. To nie jest tak, że to zła whisky. Oczywiście, nie twierdzę, żeby ją omijać z dala. Delikatny, nieco słodowy zapach, z akcentami świeżych owoców ta radość pewnie wielu osobom, którzy cenią w whisky subtelność. W zapachu owocowa, z pieprznym akcentem, co przekłada się również na finisz. Do napicia się tak na co dzień, to pasuje. Za to do delektowania się i rozkładania na czynniki pierwsze – raczej nie bardzo.