Ledaig 2005 CWC – test whisky
Whisky Ledaig 2005 CWC
O whisky z wyspy Mull było już co nieco napisane. Każdorazowo podkreślam, że to jedna z moich ulubionych gorzelni. Destylarnia Tobermory, bo o niej mowa, produkuje dwa rodzaje whisky. Pierwszy jest łagodny, lekko owocowy – po prostu Tobermory. Drugi rodzaj – intensywnie torfowa Ledaig. I ta pierwsza i ta druga skradły moje serce 🙂 choć nie ukrywam, że na hasło „Ledaig” bije ono zdecydowanie szybciej.
Gdy więc w moje ręce wpadła Ledaig od Creative Whisky Company (CWC), szybko przystąpiłem do degustacji. Tym bardziej, że mam dość dobre wspomnienia związane z tym niezależnym bottlerem. Piłem już chociażby Tobermory 20yo CWC, czyli nietorfową siostrę z Mull. Co do whisky Ledaig, to nie miałem żadnych wątpliwości, że powinno być smacznie – pyszną rzeczą jest chociażby Ledaig 10yo, czyli wersja podstawowa z tzw. core range destylarni (o edycji 18yo to już nawet nie wspomnę 🙂 ). Nie bez kozery wersja 10-letnia znalazła się na pudle w niedawnym rankingu whisky 2018.
Opisywana single malt była wydestylowana w listopadzie 2005 roku, po czym przez 10 lat spokojnie leżakowała sobie w beczce nr 12 (baryłka typu Hogshead). W 2016 roku beczkę rozlano do 285 butelek, z zawartością alkoholu na poziomie 56,6%. Mamy więc do czynienia z whisky single cask, oczywiście cask strength, no i oczywiście bez filtracji na zimno ani bez barwienia karmelem. Esencja z beczki.
Moja opinia o Ledaig 2005 CWC
Wzrok: jasny złoty
Zapach: bulion z mięsa, skóra boczku, później szpital, zioła, ściółka leśna
Smak: dosyć słodki, znowu zioła, trochę pieprznie, oleista konsystencja
Finisz: w miarę łagodny, średnio długi
Cena: ok. 300 zł
Na wstępie zaznaczę, że NIE jest to najlepsza Ledaig jaką w życiu piłem. Niemniej…. Wszystko jest w niej co najmniej bardzo dobre. Pyszna rzecz. Jest w niej to, z czym kojarzy mi się torfowa whisky z Mull. Jest oleistość, jest zapach bulionu, jest garść ziół.
Zapach – to najmocniejsza strona Ledaig 2005 CWC. Jest bardzo intensywnie bulionowa, aż tłusta. Gotujący się boczek albo szynka, jakaś wędzonka. Do tego pojawiają zapachy przychodni/szpitala. Wszystko to uzupełnione jest aromatami ziół i leśnych roślin. W smaku pierwsze co zachwyca to konsystencja. Jest ciężka, oleista, tłusta. Wyczuwalne są owoce, zioła, ale także pikantne akcenty. Oczywiście jest też obecny torf, ale nie tak intensywnie jak w aromacie. Finisz mógłby być ciut dłuższy i bardziej wyrazisty.
Od wielu osób, które obcują z whisky dłużej niż ja oraz znają się na niej dużo bardziej niż ja, słyszałem, że o klasie whisky dedyduje przede wszystkim jej zapach. Ledaig 2005 CWC pachnie świetnie. Gdyby brać pod uwagę wyłącznie aromat tej whisky, byłaby ona na pewno w „Top of the Top”. Smak i finisz, jakkolwiek również bardzo pozytywne, zostają nieco w tyle. Niemniej, ta whisky jest warta poznania, spróbowania, posmakowania. Polecam poszukać w sklepach i się przekonać.