Edradour Caledonia – test whisky
Whisky Edradour Caledonia
Malutka destylarnia Edradour. Produkuje naprawdę niewielkie ilości alkoholu w porównaniu z innymi destylarniami. Gorzelnia powstała na początku XIX w. w samym środku ogromnego regionu Highlands i od samego początku miała charakter małego, lokalnego gospodarstwa. Pomimo upływu wielu lat, kilkukrotnej zmiany właścicieli, charakter Edradour pozostaje niezmieniony. To wciąż destylarnia, w której wiele procesów nie jest zmechanizowanych, co w dzisiejszych czasach wydaje się dość zaskakujące.
Edradour Caledonia to single malt, która jest elementem podstawowego portfolio firmy (tzw. core range albo classic range). W jej powstaniu brał udział Dougie MacLean – szkocki kompozytor, piosenkarz, tekściarz. Napisał on piosenkę „Caledonia” (1977r.), która stała się inspiracją dla whisky Edradour. Dougie wraz z właścicielem destylarni wybrali pierwszą beczkę (po sherry Oloroso), w której leżakowała Edradour Caledonia.
Obecnie jest to 12-letni single malt, która przez większą część czasu leżakuje w beczce po burbonie, a na ostatnie 4-5 lata trafia do beczek po sherry. Ta single malt rozlewana jest bez filtracji na zimno, dzięki czemu ma moc 46% alk. Dodatkowo, nie jest to whisky barwiona karmelem w celu ujednolicenia koloru.
Moja opinia o Edradour Caledonia
Wzrok: ciemny bursztyn
Zapach: słodkie, soczyste owoce (np. śliwki), mocne sherry i zapach drewna, sporo suszonych owoców
Smak: bogactwo! Toffi i karmel, wanilia, do tego przyprawy pierkniowe
Finisz: dość długi, z dębową goryczką na samym końcu
Cena: 200-250 złotych
Edradour Caledonia to whisky zachwycająca. Jest pyszna. Pięknie pachnie, wyśmienicie smakuje, ma długi finisz. Kiedyś pisałem, że dla mnie dobra whisky to taka, która jest jak ciasto wielowarstwowe. Można wyczuć poszczególne warstwy, które razem tworzą spójną kompozycję. Tak właśnie prezentuje się ta whisky. Powoli i po kolei pojawiają się (czy to w zapachu czy w smaku) poszczególne „składniki”. Najpierw oczywista słodycz, później pojawiają się suszone owoce, na sam koniec przyprawy, dębina. Plus idealny balans między nimi. Wszystko to w lekko podwyższonej mocy (46%) – no czego chcieć więcej 🙂 W efekcie otrzymujemy bardzo dobrą, lekko słodką, trochę pikantną (właściwie to „iskrzącą na języku”) whisky.
Whisky ta posmakuje z całą pewnością wszystkim, no chyba, że ktoś toleruje jedynie torfowe potwory. Ta single malt będzie doskonała dla osób, które nie mają żadnego doświadczenia w piciu whisky. Bardziej doświadczeni na pewno ją również docenią. Szczególnie ci, którzy lubią, jak w ich dramie pojawiają się delikatne dębowe nuty (ja uwielbiam). Jeśli lubicie whisky, która jest słodka, nieco ostra na języku, z długim finiszem, Edradour Caledonia jest idealna.
Klasę tej whisky potwierdza też to, że w głosowaniu czytelników bloga na whisky 2018 roku ta single malt zajęła 3 miejsce!