Balblair Masterclass 2019

Przeczytanie tekstu zajmie Ci ok. 3 min.

whisky_balblair_szkocka_krata

Nowości z destylarni Balblair

Balblair to gorzelnia, która słynnie z kilku rzeczy. Choć nie jest może „mainstreamowa”, to fani złotego trunku dobrze ją znają. Po pierwsze – to jeden z najstarszych zakładów w Szkocji, mieszczący się północnej jej części, w rejonie Highlands. Dodatkowo, szerszej publiczności zaprezentowała się ona – destylarnia, nie whisky – w 2012 roku, kiedy to zagrała „główną” rolę w filmie „Whisky dla aniołów”. To kultowy film wśród fanów whisky, Ken Loach pokazał tam historię odkrycia drogocennej beczki Malt Mill. Skarb ten został znaleziony w pewnej gorzelni, którą grał właśnie zakład Balblair. Co się zaś tyczy samej whisky, to wyróżniało ją to,  że butelkowano ją jako edycje rocznikowe, a nie z określonym wiekiem. Oznacza to, że na butelce widniał rok destylacji. Oprócz tego na etykiecie znajdowały się informacje o roku zabutelkowania oraz o tym, z którą edycją (wydaniem) mamy do czynienia. Celowo użyłem czasu przeszłego – „wyróżniało”, „widniał”. Właściciel Balblair postanowił odejść od tej zasady. Tak więc teraz Balblair jest opisywana w tradycyjny sposób, czyli years old.

Single malt z tej gorzelni, które miałem możliwość do tej pory spróbować (m.in. single malt Balblair 2005), były to każdorazowo na wskroś owocowe whisky. Raz były to świeże owoce z sadu, innym razem – późnoletni ogród z mocno dojrzałymi np. wiśniami. Do tego, w zależności od kombinacji beczek, dochodziła wanilia, czekolada czy korzenne przyprawy. Zatem co zostało z „old” Balblair w nowych edycjach?

whisky_balblair_masterclass_szkocka_krata

Balblair 12yo

Bardzo jasna barwa sugeruje już na wstępie, że mamy do czynienia z beczkami ex-burbon. Do tego dochodzą jeszcze dodatkowo wypalane beczki z dębu amerykańskiego. W zapachu wita nas łąka, świeże owoce (jabłka, trochę cytryn) i wanilia. Smak podąża za aromatami. Są owoce, jest waniliowy krem, troszkę przypraw. Finisz – jaki finisz? Ta whisky niestety bardzo szybko gaśnie, jedyne co pozostaje to leciutki posmak wanili. Dla mnie – typowa daily dram. Niewymagająca, nieskomplikowana, przystępna dla każdego nosa i gardła.

Balblair 15yo

Już po złotym kolorze widać, że „coś się dzieje”. Beczki ex-burbon, a dodatkowo przez kilkanaście miesięcy destylat dojrzewał w beczkach typu butt z dębu hiszpańskiego (first fill). Balblair nie używa sformułowania sherry cask, ale Spanish Oak. W zapachu babcina wiśniówka 🙂 , aromatyczne owoce i nieco „burbonowej” bejcy. W smaku zdecydowanie pojawia się czekolada, trochę wanilii i przyjemne, rozgrzewające przyprawy. Finisz odpowiednio długi, kombinacja wanilii i czekolady. Taka whisky Balblair to ja rozumiem. Są owoce (aż kipią swoją dojrzałością), jest czekolada. Bardzo przyjemnie.

Balblair 18yo

O ton lub dwa ciemniejsza niż 15yo. Kombinacja beczek jest taka sama, z tym że leżakowanie w hiszpańskim drewnie było odpowiednio dłuższe. Z kieliszka czuć gorzką czekoladę, ciemne owoce i wyprawioną skórę. Na języku jest bardzo gładka i jedwabista. Znowu mamy wanilię, owoce, cynamon. Finisz dla mnie ciut za krótki, ale i tak dość przyjemny. Pełnoletnia Balblair wyróżnia się przede wszystkim skórzanym zapachem, w smaku chyba zbyt podobna do 15yo.

Balblair 25yo

Ciemny bursztyn whisky sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z trunkiem bogatym, pełnym, mięsistym. W nosie od razu czuć, że walczy tu ze sobą kilka aromatów. Są świeże owoce, ale i jest głębia ciemnej czekolady. Jest zapach lakieru, ale także i tytoniu. W smaku jest podobnie, dzieje się naprawdę sporo. Mamy czekoladę (a właściwie czekoladki z bombonierki), mamy owoce (trochę świeżych cytrusów, trochę wiśni) – wszystko ładnie się miesza i uzupełnia. Finisz długi, z wyraźnym wykończeniem dębowej goryczki. Bogata whisky, o charakterystycznym tytoniowym akcencie.

Dodam jeszcze, że w Balblair zachowano zasadę, aby nie filtrować whisky na zimno ani nie barwić jej karmelem. Dzięki temu wszystkie nowe single malt mają po 46% alk.

Moja opinia – wygrywa 15yo i 25yo. One mnie najbardziej zaskoczyły, zaciekawiły i w sumie te dwie chciałbym mieć w barku. Wersja 18yo ma świetny zapach, lecz nieco brakuje jej w smaku. Co do najmłodszej single malt – dla fanów delikatnie owocowych whisky z beczek po burbonie będzie w sam raz. Zachęcam do spróbowania i wyrobienia własnej opinii,  jaka wersja Balblair jest lepsza – Old vs. New 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.