Smokehead Islay Single Malt – test whisky
Whisky Smokehead Islay Single Malt
Torfowe whisky bywają różne. Mocniejsze lub bardziej słabe. Apteczne/medyczne lub morskie/rybne. W dużej mierze zależy to od tego, skąd pochodzi whisky oraz skąd czerpany jest torf. W przypadku Smokehead odpowiedź na to „skąd” nie jest taka prosta.
Smokehead to single malt, z destylarni XXX. Dokładnie tak! 🙂 Nie wiadomo, gdzie alkohol został wydestylowany. Wiemy za to, kto go wydaje na rynek. To Ian Macleod Distillers. O tym niezależnym bottlerze było już wspomniane przy okazji innego produktu tej firmy – Six Isles Blended Malt. Firma zajmuje się butelkowanie (a także blednowaniem) whisky z różnych destylarni i dodatkowo jest właścicielem dwóch gorzelni – Glengoyne i Tamdhu. Żadna z nich nie leży na Islay, więc Smokehead z pewnością nie powstał z „własnych” destylatów.
Co więc kryje w sobie Smokehead? Skoro to whisky single malt, to wiemy, że mamy do czynienia z jedną gorzelnią. W nazwie mamy Islay, więc wybór co do destylarni mamy ograniczony. Przeszukując dostępne zasoby można natrafić na informację, że butelce kryje się ok. 6-letni Ardbeg.
Podstawowa wersja zabutelkowana jest z mocą 43% alk. Poziom alkoholu wskazuje nam na filtrację alkoholu na zimno. To również tzw. NAS single malt, czyli whisky bez deklaracji wieku.
Moja opinia o Smokehead Islay Single Malt
Wzrok: żółte złoto
Zapach: świeży, kopcąca się smoła, asfalt, trochę zapachu jeziora, w tle suszone owoce, wanilia
Smak: mocno torfowy, sadza, słona woda morska
Finisz: długi, torfowy
Cena: 150-200 złotych
Smokehead to ciekawa torfowa whisky. I mocna ! Nie chodzi tu o zawartość alkoholu, ale o jej „świeżość”. Producent nie deklaruje wieku, ale czuć, że jest to whisky kilkuletnia. Jest trochę jak dziki koń 🙂 – nieułożony i mocno kopie. Podobnie jest z tą whisky – niepoukładana, trochę narowista i nieokrzesana. W większości przypadków o takiej whisky powiedziałbym, że jest co najwyżej „niezła”. O dziwo – w tym przypadku taki charakter trunku mi odpowiada. Ten młody alkohol i mocny torf jakoś ze sobą współgrają.
Zapewne znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że Smokehead im nie pasuje. Hmm, o gustach się nie dyskutuje. Warto dać tej single malt szansę. Szczególnie, jeśli jesteś fanką lub fanem torfowych whisky. Odwdzięczy się ona sporą dawką dymu. Pamiętam, że gdy próbowałem go po raz pierwszy ze znajomymi, to stwierdziliśmy, że jest to wrażenie picia alkoholu tuż obok gotującej się smoły albo wylewanego asfaltu. Jeśli więc torf to Twoja bajka – sięgnij po Smokehead. Warto się przekonać na własnym nosie i gardle, czy ta whisky da Ci radość.