Aberfeldy 12yo – test whisky
Whisky Aberfeldy 12yo to jedna z ciekawszych „podstawek”. Nie będę tego krył i od razu się do tego przyznam, że lubię do niej wracać.
Whisky Aberfeldy 12yo
Nie mogło zabraknąć tej whisky na tym blogu. Choć znam sporo osób, którym ta whisky wybitnie nie pasuje. Przeszkadza albo nijakość albo alkoholowo-spirytusowy odór 😉 albo coś tam jeszcze. Ja tam tego nie czuję. Dla mnie to daily dram, do której co jakiś czas wracam, aby przypomnieć sobie, od czego zaczynałem moją przygodę z whisky.
Gdy spojrzeć na mapę Szkocji i spróbować wyznaczyć środek – tam znajduje się miejscowość Aberfeldy i leżącą w niej destylarnia. Samo serce regionu Highlands. Historia zakładu to historia rodziny Dewar’s, a właściwie dwóch braci – Johna Jr. i Thomasa, którzy w 1986 roku rozpoczęli budowę nowej destylarni. Potrzebowali jej do zestawiania znanej już wówczas blended whisky o wdzięcznej nazwie… Dewar’s.
Dość szybko właścicielem destylarni stał się gigant w postaci DCL (późniejsze Diageo). W latach 70-tych XX w. marka Dewar’s wraz z kilkoma destylarniami przeszły we władanie innego giganta – Bacardi-Martini.
Pomimo tych wszystkich zmian, Aberfeldy wciąż jest stosunkowo małą destylarnią, ze stosunkowo niewielkimi mocami przerobowymi, uzyskiwanymi z jedynie dwóch par alembików. Alembiki są w miarę pękate, z grubą szyją, co sprawia, że destylacja trwa długo, przez co w efekcie uzyskiwany jest lekki destylat. Duża część produkcji wciąż przeznaczana jest do kupażowania blended whisky Dewar’s.
Aberfeldy 12yo jest podstawowym produktem z destylarni. Rozlewana jest z podstawową mocą 40%, co oznacza, że produkt poddawany jest filtracji alkoholu na zimno. Szkoda, że ta whisky nie ma choć kilku % więcej.
Moja opinia o Aberfeldy 12yo
Wzrok: złoto
Zapach: mieszanka słodkich owoców, gorzka nuta grejpfruta , wanilia, w tle leciutki dym
Smak: słodki, owocowy syrop, wanilia, kropla miodu, lekka goryczka na samym końcu
Finisz: rozgrzewający, dość długi, owocowy
Cena: 150-200 złotych
Jak to z tą Aberfeldy jest
Aberfeldy 12yo to single malt, którą warto poznać. Ba, dobrze jest mieć ją zawsze w barku 🙂 Biorąc pod uwagę, że jest to tzw. „podstawka”, to moim zdaniem jest ona naprawdę niezła. Relacja cena do jakości naprawdę korzystna.
Ta single malt doskonale sprawdzi się przede wszystkim jako whisky dla osób początkujących, zaczynających zabawę ze szkockimi malt’ami. Z pewnością doświadczonych „whiskopijców” nie rzuci na kolana, wszak to skastrowana do 40% owocowa oranżada 😉 . To whisky na wskroś owocowa, brak w niej mocnych, alkoholowych elementów. Słowem – nic tylko smakować.