Longrow Peated – test whisky

Longrow Peated
Whisky Longrow Peated
Wśród fanów whisky region Campbeltown cieszy się wyjątkową estymą. To zadziwiające miejsce – na niewielkim półwyspie Kintyre (a właściwie w jego południowej części) działało niegdyś wiele destylarni. Po czasach prosperity pozostały nieliczne, w tym „przodowniczka regionu” – gorzelnia Springbank, z której to pochodzi Longrow Peated.
Z pewnością zakład Springbank należy do najciekawszych destylarni w Szkocji. Historia, zasługi czy nawet sposób produkcji whisky powodują, że gorzelnia zasługuje na odrębny artykuł (co solennie przyrzekam uczynić!). Zasygnalizuję tylko, że cechą wyróżniającą jest m.in. destylacja whisky. W gorzelni stosuje się bowiem różne warianty produkcji single malt (trzykrotna, dwuipółkrotna i klasyczna – dwukrotna destylacja). Produkuje się również trzy rodzaje whisky, zaczynając od delikatnej a kończąc na torfowej. Whisky torfową jest właśnie ta spod znaku Longrow.
Longrow Peated jest podstawową whisky tej marki. Jak przystało na gorzelnię – whisky ta nie jest filtrowana na zimno, butelkowana jest z mocą 46% alk. Po drugie – whisky ta nie ma określonego wieku. Starzona najprawdopodobniej wyłącznie w beczkach po burbonie.
Moja opinia o Longrow Peated
Wzrok: dość jasny złoty
Zapach: dym na plaży, zielone banany, wanilia, lekko cytrusowo, limonka
Smak: dym, słód, wanilia, lekka owocowa słodycz
Finisz: średnio długi, przyjemnie dymny
Cena: 200-250 złotych
Longrow Peated to bardzo przyjemna single malt. To propozycja zarówno dla tych, którzy kochają torfowe potwory z Islay, jak i dla tych, którzy dopiero torf poznają. Jest połączeniem delikatnie owocowych whisky z dymem i morskim akcentem.
W zapachu jest dymna, ale nienachalnie. Bardziej powiedziałbym o niej, że jest świeża, rześka. Pojawiają się akcenty cytrusowe i morskie. Torfowy dym je jedynie spaja i owija. Za to w smaku jest zdecydowanie bardziej wyrazista i torfowa. Jest tutaj spora dawka dymu, która trwa aż do dosyć długiego finiszu. Jednocześnie całość dopełnia posmak owoców i wanilii.
Myślę, że ta single malt jest dobrą propozycją na tzw. „daily dram”. Spędzenie z nią popołudniowego czy wieczornego leniuchowania to czysta przyjemność. Dlatego też warto się na nią skusić 🙂