5 rzeczy o WLW 2022

Przeczytanie tekstu zajmie Ci ok. 2 min.

Kolejny Whisky Live Warsaw za nami. Jak co roku byłem, jak co roku piłem i jak co roku napiszę wam, co myślę o kolejnej edycji festiwalu.

Mam wrażenie, że Whisky Live Warsaw, a właściwie Whisky & Gin (to ważne, ale o tym za chwilę), ciągle dąży do doskonałości. Zmiany wystawców, zmiany lokalizacji, w przypadku tego festiwalu można powiedzieć, że stałe są tylko zmiany.

Lokalizacja

Trudno nie zacząć od nowej lokalizacji festiwalu. Po latach tułaczki po różnych hotelach i po ostatnich edycjach w warszawskim Koneserze przyszedł czas na stadion piłkarski. Przyznaję – byłem sceptyczny. ALE!!!

Moim zdaniem to najlepsza lokalizacja do tej pory.

W hotelach było spoko, a nocleg na miejscu był wybawieniem dla festiwalowiczów spoza Warszawy. W Koneserze dobry dojazd, możliwość przewietrzenia się, niektórym podobał się industrialny klimat. Jednak tamte miejscówki miały trochę minusów – małe przestrzenie, ciasnota, przez co było cholernie duszno i gorąco.

Za to na stadionie było przestronnie, wygodnie, a możliwość posiedzenia na trybunach i odsapnięcia – to była idealne rozwiązanie. Zaskoczony i ukontentowany stwierdzam, że przestrzeń stadionowa sprawdziła się doskonale.

Ludzie

Tak, wiem, brzmi to pompatycznie – że festiwal to nie chlanie, ale spotkanie z ludźmi. Ale faktem jest, że spotkania przy dramie whisky ze starymi, dawno niewidzianymi znajomymi to świetna rzecz. No i długie rozmowy z wystawcami – wielu z nich to prawdziwi pasjonaci trunków, które mieli na stoiskach. Możliwość pogadania z nimi to bezcenne doświadczenie.

Wystawcy

Nie oszukujmy się, festiwal whisky jest przede wszystkim okazją do spróbowania przeróżnych trunków. A przyznam, że było w czym wybierać. Na wstępie podkreśliłem, że WLW to festiwal whisky i ginu – to istotna kwestia, bo spora część wystawców oferowała alkohole inne niż whisky. Rumy czy giny to już norma na WLW, chyba powoli Whisky Live staje się festiwalem alkoholi mocnych.

Wspomnę jeszcze o kilku pysznych rzeczach, które spróbowałem. Jeśli gdzieś Wam się trafi Linkwood 11yo (2010/2022) od Valinch & Mallet to łapcie go bez cienia wątpliwości. Cudowny był dram dymnej Benriach 1994/2021 Oloroso Sherry. Mega zaskoczeniem były irlandzkie whiskey Dunville’s, szczególnie ta z beczek po sherry Palo Cortado.

Gastro

Nie, nie pomyliłem się – w recenzji festiwalu piszę o jedzeniu. Dlaczego? Każdy, kto choć raz pojechał na tego typu imprezę, wie, że w pewnym momencie trzeba odsapnąć i coś zjeść. Niestety, często bywało tak, że lokalizacja nie przewidywała czegoś takiego, jak „strefa gastro” i trzeba było ruszać w miasto – a to przecież strata czasu! W tym roku na WLW rozwiązano to modelowo – food trucki, stoły, dużo miejsca – w pewnym momencie było tam równie wesoło, co przy stoiskach z whisky.

Atmosfera

Wszystko, o czym wcześniej wspomniałem, składa się na ogólne wrażenie z Whisky Live Warsaw 2022. I trzeba uczciwie przyznać, że atmosfera tegorocznej imprezy była najlepsza od lat. Przestronne miejsca, świetni wystawcy, sprawna obsługa, dogodny dojazd – serio, to było jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze WLW do tej pory!


Wszystkie zdjęcia należą do Whisky Live Warsaw – dziękuję za możliwość wykorzystania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.