Tomatin Legacy – test whisky
Czy istnieje whisky single malt nie za miliony monet, ale przy tym pijalna? Jasne, że tak. Przykładem może być Tomatin Legacy.
Whisky Tomatin na dobry początek
O gorzelni z regionu Highland pisałem już dawno temu przy okazji recenzji whisky Tomatin 12yo. To była jeszcze stara edycja 12yo. Od pewnego czasu na rynku znaleźć można nowe wydania whisky z tej destylarni.
Stare-nowe edycje zmieniły co nieco szatę graficzną. Ma być czytelniej i przejrzyściej dla klienta. Na butelkach można wyczytać m.in. jakich beczek użyto do starzenia destylatu. A to już pozwoli wydedukować, z jaką whisky będziemy mieć do czynienia.
Idąc tym tropem – na butelce Tomatin Legacy znajduje się informacja, że to whisky pochodząca z dwóch rodzajów beczek: ex-burbon oraz virgin oak. Można się więc spodziewać trunku lekkiego, świeżego. Do tego brak oznaczenia wieku, czyli NAS whisky. Moc 40% oznacza filtrację na zimno. Tyle z etykiety, a jak pachnie i smakuje?
Moja opinia o Tomatin Legacy
Wzrok: jasny, słomkowy
Zapach: zielone jabłko, ciasto babka piaskowa, wanilia, lekko cytrusowy
Smak: słodowy, waniliowy, cytrusowy, jabłkowy, ciastka zbożowe
Finisz: bardzo smooth, ale dość krótki
Cena: 100-150 złotych
Whisky dla początkujących
Myślę, że o Tomatin Legacy można powiedzieć dwie rzeczy:
- trunek dla laików w świecie single malt
- trunek dla fanów delikatnych whisky
W sumie to chyba najlepsze podsumowanie. Aha, no może jeszcze takie, że cena jest adekwatna do jakości (i na odwrót). Względnie tania single malt bez ochów i achów.
To whisky z grupy najdelikatniejszych, jakie miałem okazje kiedykolwiek pić. Jest bardzo świeża, dominują ciastka zbożowe, herbatniki, może biszkopty. Czuć młodość destylatu, co przejawia się tym, że w tym trunku nie ma żadnej głębi. Ale z drugiej strony – czy można tego oczekiwać od single malt za ok. 100 zł?
To jest whisky delikatna, do niezobowiązującego sączenia, zdecydowanie dla osób początkujących, a nie dla wyjadaczy po sherrybombowych czy laphroigowych przejściach.