Talisker Tactical 10yo – test whisky
Whisky Talisker Tactical 10 yo 1999
Old Malt Cask
Director’s Tactical Selection. Tak brzmi nazwa tej whisky od Douglas Laing z serii Old Malt. Jednak gdzie by nie poszukać informacji, to wszędzie znajdziemy nazwę Talisker Tactical (albo jakoś podobnie).
Używanie nazw destylarni przez niezależnych bottlerów, czy w ogóle współpracy gorzelnie – bottlerzy to historia długa jak Gazociąg Północny (i nie mniej kontrowersyjna). Część gorzelni w ogóle nie sprzedaje swoich beczek, część robi tzw. teaspoon malt, inni zabraniają używać swoich nazw. Tak też mamy w przypadku Tactical. Bottler nie mógł zapewne użyć nazwy destylarni, z której zakupił beczkę. Skąd więc wiadomo, że to Talisker? Na butelce widnieje napis A Skye Malt, a że natenczas działała tam, na wyspie Skye, tylko gorzelnia Talisker to sprawa jest jasna. Ot, taka to tajemnica.
Talisker Tactical to dziesięcioletnia whisky z 1999 roku. Żywot spędziła w beczce po burbonie (refill), by 2009 trafić do 354 butelek. Jak na Old Malt Cask przystało, whisky została zbita do równo 50% alko, przy czym oprócz kastracji, nie była barwiona karmelem ani nie przefiltrowano jej na zimno. Niby czysty single cask (beczka nr DL5704), tylko ta moc…. ech!
Moja opinia o Talisker Tactical 10yo 1999
Wzrok: jasny, słomkowy
Zapach: bardzo świeży, rześki, woda morska, jodyna, ozon
Smak: słonawy, wanilia, trochę pieprzu, lekki posmak dymu
Finisz: czarny pieprz i woda morska
Cena: ??? jeśli gdzieś się trafi to ok. 400 zł
Talisker lubię, podstawka 10yo to jedna z must have w barku. Talisker 18yo – cudna rzecz. Port Ruighe – fajne przełamanie dla zwykłej „dziesiątki”. Inne do tej pory poznane – nie zawiodły. Jedynie szerokim łukiem staram się omijać kompletnie niesmaczną wersję Storm. Na tym tle Talisker Tactical wypada… przeciętnie. Ani mi niczego nie urwało, ale też nie patrzę na tą whisky z odrzuceniem.
Najsilniejszą stroną (chyba to wspólna cecha wszystkich Taliskerków – nie licząc Storm) jest zapach. W Tactical 1999 też tak jest. Kojarzycie ten zapach w aucie zaraz po czyszczeniu kabiny i nabiciu klimatyzacji? To zapach Talisker Tactical, a nie żadnych tam specyfików z warsztatu pana Wiesia. Ta whisky jest mocno naozonowana. Zapach morskiego powietrza, takiego zaraz po burzy. Dodatkowo nieco wanilii, ciastek zbożowych, lekko cytrusowa. Tak, zapach jest fajny, aczkolwiek w miarę jednostajny.
Natomiast w smaku mamy trochę zjazdu. Wieje tam morzem, ale wieje też nudą. Oprócz solanki i wanilii nieśmiało przebija się dym. Dopiero pod sam koniec zaczyna pojawiać się czarny pieprz, który zaostrza nieco całą whisky. Generalnie w smaku i w finiszu nie jest źle, ale mogło by się dziać trochę więcej.
W sumie ta whisky to taka ciekawostka i raczej nic więcej. Morsko-dymna jak na Talisker przystało. Ta butelka jednak nie porywa jakoś mocno, choć zapach świeżo wyozonowanego auta zapada w pamięć. Ciekawe, jak by ta whisky smakowała, gdyby rozlano ją w mocy beczki?