Laphroaig 10yo – test whisky

Love it or hate it. Nie można inaczej. Przecież to Laphroaig – najbardziej chemiczna whisky.
Whisky Laphroaig 10yo
Whisky z Islay – Laphroaig – destylarnia z torfowej krainy. Położona na południowym wybrzeżu wyspy Islay, niedaleko destylarni Ardbeg, Lagavulin oraz niedestylującej już Port Ellen. Takie sąsiedztwo do czegoś zobowiązuje 😉 Charakter destylarni oddaje właśnie Laphroaig 10yo – podstawowy, „rocznikowy” produkt z destylarni.
Destylarnia Laphroaig powstała w 1815 roku, kiedy założyli ją bracia Johnstone, Aleksander i Donald. Rodzina ta (po części wespół z krewnymi z rodziny Hunter) zarządzała gorzelnią przez niemal 150 lat !! Dopiero w roku 1954, gdy Ian Hunter zmarł bezdzietnie, szefostwo przejęła Elizabeth „Bessie” Williamson.
Przez całe lata Bessie była asystentką Iana Huntera, dzieląc z nim pasję do produkcji whisky. Warto podkreślić, że po jego śmierci to właśnie Bessie objęła stery firmy i zarządzała destylarnią aż do 1972 roku. Dalsze lata to okres różnych zmian właścicielskich.
W historii Laphroaig warto odnotować rok 1994, kiedy to destylarnię odwiedził po raz pierwszy książę Karol – wówczas to destylarnia otrzymała Royal Warrant. To tytuł, gwarancja bycia królewskim dostawcą. Książę Karol podczas tej wizyty powiedział: „I think you make the finest whisky in the world”. Chyba nie trzeba dopowiadać, że oczywiście Laphroaig jest jego ulubioną whisky.
Laphroaig 10yo dojrzewała w tradycyjnych beczkach po burbonie, zabutelkowana jest z mocą 40% alk. co oznacza, że jest filtrowany na zimno.

Moja opinia o Laphroaig 10yo
Wzrok: czyste złoto
Zapach: wypalona trawa/ziemia, palone gałęzie, gabinet zabiegowy, pasta do butów, gdzieś w tle lekka słodycz, wanilia
Smak: wędzone ryby, patyki z żaru ogniska, delikatna wanilia, sól morska i wodorosty, jodyna
Finisz: długi, ciepły, wyczuwalny dym z wędzarni
Cena: 150-200 złotych
Jedyna i niepowtarzalna
Jak na tzw. „podstawkę” – obłędna butla. Nie twierdzę, że wszystkim posmakuje. Nie bez przyczyny sloganem Laphroig jest „Love it or hate it but at least try it once”. Ci, którym pasuje taki klimat whisky, z pewnością podzielą moją opinię, że jest to świetna single malt.
Laphroaig 10yo ma w sobie sporo aromatów. Spotkałem się z całą gamą skojarzeń dotyczącą zapachu. Dla mnie to pasta do butów i gabinet zabiegowy. Co więcej, słyszałem także że, to m.in.: wypastowana podłoga, świeżo zdezynfekowana powierzchnia, wypalone rżysko. Bez wątpienia w kieliszku dużo się dzieje. O to właśnie chodzi w whisky!
Laphroaig 10yo jest mocno, mocno torfowy. Nie jest to najłatwiejszy z rodzajów torfu (o ile w ogóle można powiedzieć, że whisky torfowe są łatwe). Chemiczno-medyczny aromat Laphroaig 10yo może odrzucić”, ale warto wrócić, zrobić jeszcze jedno podejście, dać tej whisky szansę. Ja staram się mieć ją zawsze w barku. Szczerze polecam!