Bowsaw Small Batch Bourbon – test whisky
Kukurydza! Jedni lubią, inni gardzą. Część pija burbony z lodem i colą, inni „saute”. Jedni piją tylko klasyki, inni szukają nowości. Jak więc prezentuje się stosunkowo nowa na rynku butelka Bowsaw Bourbon?
Co tam słychać w Kentucky?
O tym, że stan Kentucky jest matką i ojcem amerykańskiej whiskey chyba nie ma co za dużo dyskutować. Tak tylko dla przypomnienia – istnieje teoria, wg której nazwa „bourbon” wzięła się od hrabstwa leżącego właśnie w tym stanie.
W takim razie, gdzie jeśli nie tam, ma powstać nowy burbon? Sęk w tym, że skąd dokładnie pochodzi Bowsaw Small Batch – nie wiadomo. Produkowany jest w którejś gorzelni w Kentucky, a stojąca za tym firma – właściciel marki – irlandzki Kirker Greer Spirits nie ujawnia źródła pochodzenia.
Bardziej wylewni są jeśli chodzi o informacje o zacierze. I tak oficjalnie wiemy, że Bowsaw Bourbon to 75% kukurydzy (czyli całkiem sporo), 21% żyta oraz 5% słodowanego jęczmienia.
Moja opinia o Bowsaw Small Batch Bourbon
Wzrok: dość ciemny bursztyn
Zapach: wanilia, suszone owoce, cukierki Werther’s Original
Smak: słodycz, ale i ewidentna „pieprzność”, znowu suszone owoce,
Finisz: waniliowo-pieprzny, średniodługi
Cena: ok 200 zł
Czy warto postawić na burbon Bowsaw?
Do różnych nowości i wynalazków podchodzę z dużą ostrożnością. Już wiele razy miałem okazję przekonać się, że marketing nowości nie idzie w parze z ich jakością. W przypadku Bowsaw, przyznam szczerze, tajemniczość nie przemawiała na korzyść tej butelki.
Ani nigdy wcześniej nie słyszałem o Kirker Greer Spirits – no ok, wiele firm ma dziwne, nieznane nazwy, ale przynajmniej ich marki coś mówią. W przypadku tej firmy brandy, którymi zarządzają, to duża tajemnica. No ale raz kozie śmierć. Trzeba próbować. Bowsaw jest na wskroś burbonowy i po prostu smaczny. To nie jest trunek pokroju „bliźniaków” Booker’s i Baker’s, ale jest naprawdę nieźle, cholernie pijalnie.
W zapachu dominuje wanilia i „coś” suszonego. Mnie skojarzyło się to z takimi ususzonymi plastrami pomarańczy. Gdy pisałem o Maker’s Mark, wspomniałem, że przebija się tam pomarańcza. Tylko, że w Maker’s jest świeża, soczysta, a w Bowsaw to takie wysuszone na wiór plastry pomarańczy, które nieraz wiszą gdzieniegdzie jako odświeżacze. Aaaa, no i oczywiście jest karmel, ale delikatny, mleczny.
W smaku słodko, ale szybko do głosu dochodzi żyto z zacieru, bo robi się pieprznie. Fajna kontra do wanilii. To samo jest na finiszu, który nie jest ani zbyt długi, ale też nie gaśnie ot tak, raz-dwa.
Wniosek. Bowsaw Small Batch to megapijalny bourbon. Porównałbym go trochę do wspomnianego Maker’sa, nie jest to trunek do godzinnej kontemplacji nad kieliszkiem, ale na spotkanie ze znajomymi w sam raz. Próbujcie!